W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Pan Bóg nas ukochał całym swoim sercem. On nam daje życie doczesne i wieczne. Pan Jezus jest z nami: teraz, dziś i zawsze. Jego jasne słońce nigdy nie zagaśnie. Pójdźmy za Jezusem w tej drodze krzyżowej. Rozważmy ją dzisiaj, kornie chyląc głowę. Idźmy i poprośmy o łaski dla siebie, Wielki Post przygotowuje nas do przeżycia największej tajemnicy naszej wiary – Zmartwychwstania Pańskiego. Drogę Krzyżową rozważamy na pamiątkę cierpień, jakie Zbawiciel przeżył w czasie drogi od pretorium Piłata, gdzie został skazany na śmierć, aż na górę Kalwarię, gdzie umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Zbliża się kolejny piątek Wielkiego Postu, chcemy podzielić się z wami rozważaniami Drogi Krzyżowej, która nawiązuje do przeżywania naszego życia w małżeństwie. Rozważania zostały przygotowane przez czternastą ekipę warszawską na Wielkopostny dzień skupienia. Beata i Marcin Pińkowscy para odpowiedzialna Sektora Mazowieckiego DROGA KRZYŻOWA Rozważania dla małżonków WSTĘP Przystępujemy do rozważań tajemnicy męki Jezusa, historii zaślubin Jezusa ze mną i z Tobą. Historii dramatycznej, ale pełnej momentów miłości, historii otwierającej nam bramy życia wiecznego. Chcemy na tej drodze krzyżowej towarzyszyć Jezusowi i Maryi razem z naszymi współmałżonkami. Niech będzie to czas pogłębiania naszej więzi małżeńskiej, która zaczęła się od wypowiedzenia słów przysięgi. Ja N., biorę Ciebie N. za żonę (męża) i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz ,że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA I – Jezus skazany na śmierć K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić. Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Piłata. Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: «Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną». Lecz oni odparli: «Co nas to obchodzi? To twoja sprawa».(…) Jezusa zaś stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: «Czy Ty jesteś królem żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Tak, Ja nim jestem». A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Mt 27,1-4, 11-12 A gdy nastał ranek… Jaką intencję wzbudzam w sobie każdego poranka? Czy wstaję by Boga swego chwalić, czcić i Jemu służyć? Czy potrafię opamiętać się w porę? Czy nie jestem tym, który wydaje na śmierć swoje małżeństwo, rodzinę za 30 srebrników odpoczynku, spokoju, kariery, dodatkowego zarobku… ile to znaczy wobec kresu naszego życia ziemskiego? Jezus mówi: “Ja jestem”. Kim ja jestem? Człowiekiem, chrześcijaninem, mężem/żoną, ojcem/matką… Czy moje “ja jestem” buduję na Bogu – moim stworzycielu? Moje “ja” istnieje tylko w Bogu? Mogę żyć tym, że to Bóg mnie stworzył, wszystko co dobre we mnie, każdy kawałek mnie, w którym ktoś się zakochał, każdy kawałek Ciebie, w którym ja się zakochałem… To moje “ja jestem” jest piękne… Jezus chce by to co w nas piękne wygrywało w codzienności! Dlatego oddał za nas życie. Ja jestem dobrym pasterzem, dobry pasterz daje życie swoje za owce. Nikt mi go nie zabiera, lecz ja je od siebie daję. Taki nakaz otrzymałem od Ojca mego (J 10, Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA II – Jezus bierze krzyż K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: «Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!» Zapytał ich po raz trzeci: «Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic zasługującego na śmierć. Każę Go więc wychłostać i uwolnię». Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. W czasie liturgii sakramentu małżeństwa słyszymy: W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia. – Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński? – Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia? – Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy? Czy jesteśmy jako małżonkowie gotowi przyjmować na siebie codzienne trudności? Może wchodziliśmy w małżeństwo z nastawieniem, że wszystko będzie się dobrze układało, będziemy mieli zdrowie, odpowiednie środki materialne, wielu pomocnych ludzi dokoła? A nasza rzeczywistość może okazała się inna? Czy jesteśmy nią zawiedzeni? Może nasze codzienne krzyże są dla nas bardzo niewygodne i chętnie byśmy je zamienili na inne? Jezus chce być Panem naszego małżeństwa i razem z nami nieść trud i radość naszej relacji. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami (1P 2,21). Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA III – Jezus upada po raz pierwszy K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu (Łk 2,34). Ten pierwszy upadek zawsze jest bardzo bolesny. Czujemy się rozczarowani. Nasze wyobrażenia, założenia, czasem iluzje co do naszego współmażonka, małżeństwa i nas samych pryskają, a zostaje twarde doświadczenie upadku. To przykre i wzbudza w nas doświadczenie straty. To pierwsze doświadczenie, że nasze małżeństwo nie jest sielanką, że są momenty, kiedy boli, kiedy nie potrafimy siebie zrozumieć. To ten pierwszy poważny kryzys w naszym małżeństwie i pojawiające się pytania kwestionujące słuszność naszej drogi życiowej. Czasem myślimy: teraz nasze małżeństwo już nie będzie takie samo. Czy w tej sytuacji jednoznacznie opowiedziałem się za naszym małżeństwem? Czy zdecydowanie odrzuciłem wszelkie pomysły znalezienia zrozumienia i pocieszenia poza współmałżonkiem? U rodziców, znajomych, w moim hobby, pracy zawodowej czy tych obszarach, w których czuję się silny, ważny, doceniany? Czy kiedy jest trudno i czuję się zraniony przez współmałżonka myślę sobie, że choćby nie wiem co się działo, choćby mąż/żona postradał zmysły, to ja nie opuszczę, nie zostawię, będę solidnie i ciężko pracował, walczył o nasze małżeństwo? Czy są jakieś warunki, pod którymi dopuszczałbym możliwość rozwodu? Jezus widzi każdy nasz upadek, każdą porażkę. I za każdym razem wyciąga do nas swoją pomocną dłoń. Pan umacnia kroki człowieka i w jego drodze ma upodobanie. A choćby upadł, to nie będzie leżał, bo rękę jego Pan podtrzymuje. (Ps 37) Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA IV – Jezus spotyka swoją Matkę K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. – Synu, czemuś nam to uczynił? Widzisz z bólem serca szukałam ciebie. – Czemu mnie szukałaś? Nie wiesz, że powinienem być w domu Ojca mego? (Łk 2,48-50). Jezus, ukochany, jedyny Syn Maryi, uczy nas jak powinna wyglądać zdrowa relacja z rodzicami. Przyjął miłość, opiekę i wychowanie od swojej mamy, ale aby zrealizować swoją misję, musiał w pewnym momencie porzucić swój dom rodzinny. Maryja zaś jest nauczycielką matczynej miłości – zaakceptowała trudne powołanie Jezusa i w cichości, do końca mu w nim towarzyszyła. Tak samo każdy z nas, którego Pan Bóg powołał do bycia żoną i mężem, musi opuścić swojego ojca i matkę, aby połączyć się ze swoim współmałżonkiem i z nim budować nową rodzinę. Czy opuściłem zupełnie mój dom rodzinny, mój Nazaret? Czy mój mąż/żona i moja rodzina jest ważniejszy niż moja mama, ojciec, mój dom rodzinny? Czy w konfliktach jestem po stronie męża, żony? Czy nie mówię źle o nim? Jak wygląda moja relacja z rodzicami, teściami? Czy oddaję im należny szacunek, uwagę, nie pozwalając jednocześnie zakłócać naszej relacji małżeńskiej? Czy dążę do zdrowych relacji z nimi? Czy zapraszam Boga do tych relacji? Kogo słucham? Kto ma na mnie wpływ? Z kim podejmuję decyzje? Czy rzeczywiście mój mąż, moja żona jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie? Jezus chce nas wyprowadzać z naszego Nazaretu, byśmy budowali zdrowe i pełne miłości rodziny. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. (….) W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża! Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA V – Szymon pomaga Jezusowi nieść krzyż K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Mk15,21 Szymon został zmuszony do udzielenia pomocy. Nie miał na to ochoty, właśnie wracał z pracy, spieszył się do domu. Był zmęczony i głodny, miał prawo do odpoczynku. A jednak musiał podjąć jeszcze ten dodatkowy trud. Jak się okazało, dla niego – zbawienny. W tym miejscu warto zadać sobie pytanie czy my jako małżonkowie udzielamy innym pomocy? W szczególności czy pomagamy innym małżeństwom? Jaka jest to pomoc? Materialna, wsparcie psychiczne, może duchowe? Czy osoby znajdujące się blisko nas mogą liczyć na taką pomoc? Co najtrudniej byłoby nam poświęcić dla innych: nasze środki pieniężne, nasz czas, a może dobrą opinię jaką mamy jako małżeństwo? Z drugiej strony, czy potrafimy przyjmować ofiarną pomoc innych małżeństw dla nas? Może chcemy sobie zawsze poradzić sami, nie okazujemy naszej słabości innym, nawet małżeństwom z naszej ekipy? Może nie poprosimy o pomoc, bo wydaje się nam, że okażemy w ten sposób naszą słabość, niemoc, niezaradność? Jezus chce być Panem naszych relacji we wspólnocie. Prośmy go, byśmy potrafili jak On okazywać i przyjmować pomoc. Wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny, a Jego imię jest Święte. Okazał moc Swego ramienia (…) Głodnych nasycił dobrami (…) ujął się za swoim sługą Izraelem. Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA VI – Weronika ociera twarz Jezusowi K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galileii usługiwały Mu. Tylko ta jedyna miała odwagę, by kochać i być blisko… Gest Weroniki dla postronnych obserwatorów musiał być aktem desperackim. Niósł za sobą ogromne ryzyko, że żołnierze będą interweniować. Jednocześnie jaką ulgę mogło dać wytarcie twarzy, gdy całe ciało Jezusa było wymęczone, obite, krwawiło? Logika zysków i strat podpowiadała, aby się nie wychylać, pozostać na swoim miejscu, pozostać obserwatorem. Weronika zadziałała zgodnie z logiką miłości i miłosierdzia: z odwagą przyniosła ulgę twarzy Jezusa. Przypomnijmy sobie te sytuacje w naszym małżeństwie, gdy nasz współmałżonek był mocno obolały. Może to były fizyczne urazy po jakimś wypadku, może to były zranione emocje po trudnej relacji z bliską osobą. Czy zachowałem się jak Weronika, pełna poświęcenia, nie zważająca na zagrożenie? Czy troskliwie i z miłością opiekowałem się obolałą i chorą żoną/mężem? Czy mogła do mnie mówić “tu mnie boli”, a ja z delikatnością całowałem wszelkie rany niosąc jej ulgę? Czy wreszcie byłem tym, który dostrzegł te rany, zmarnował dla niej swój czas opiekując się w potrzebie? Jezus pochyla się nad każdym cierpiącym. Prośmy go o tę samą odwagę i postawę serca, byśmy potrafili być wsparciem dla naszego współmałżonka. Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA VII – Jezus upada po raz drugi K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Usłysz, o Panie, moją modlitwę. Nieprzyjaciel prześladuje mą duszę: me życie na ziemię powalił (Ps 142, Każdy kolejny upadek odbiera nie tylko siły, ale też motywację. Każde rozczarowanie, każde zranienie otwiera drzwi pokusie, by nie walczyć dalej, by się nie starać. Skąd Jezus czerpał siłę, by po każdym upadku iść dalej, dźwigając ciężki krzyż? Skąd ja biorę siłę do pokonywania trudów mojej codzienności? Gdzie mam swoje źródła? Czym się karmię? Czy proszę każdego dnia Jezusa, by mnie uzdolnił do bycia dobrym mężem, do bycia dobrą żoną? Czy słucham Jego Słowa i pozwalam aby przemieniało Ono moje myślenie, mój sposób patrzenia na nasze nieporozumienia, kłótnie, różnice? Czy przyjmuję Ciało Jezusa z wiarą, że to sam Bóg zamieszkuje we mnie i uzdalnia do przemiany? Jezus chce mnie karmić swoim Najświętszym Ciałem i napełniać mnie swym Świętym Duchem. Nic więcej nie trzeba! Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i kroki moje umocnił (Ps 39,3). Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA VIII – Jezus rozmawia z płaczącymi kobietami K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Za Jezusem szło wielkie mnóstwo ludzi, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus odwrócił się do nich i rzekł: – Córki Jerozolimskie nie płaczcie nade mną: płaczcie raczej nad sobą i nad dziećmi waszymi. Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż stanie się ze suchym? (Łk 23, Może Jezus chciał mi i Tobie powiedzieć: Ja wypełniam wolę Ojca, idę do Niego. A gdzie są Wasze dzieci? Dokąd zmierzają? Głos Jezusa wzywał do nawrócenia, objawiał Miłość Ojca, pouczał o sprawach Bożych – czego dotyczą nasze słowa do najbliższych nam…? Jego wołanie sprawiło, że przyjaciel – Łazarz – wyszedł z grobu, choć dla wszystkich był już za długo w krainie umarłych, by żyć znowu… Jakaż siła MIŁOŚCI, która wyrywa ze szponów śmierci! Jak ja wołam mojego męża czy ze śmierci do życia, radości? Czy moje wołanie, tak głośne, by dzieci usłyszały, jest wyrazem mojej miłości, pragnienia spotkania z nimi czy zdenerwowania, rozdrażnienia, zniecierpliwienia? A może moje dzieci są w dobrym katolickim przedszkolu czy szkole i zwalniam się już z wpajania im codziennie, że tylko życie na fundamencie zaufania Bogu i miłości, którą widać w uczynkach, jest życiem w pełni? Jezus chce być Panem naszych serc. Prośmy go o łaskę wiary dla nas i naszych dzieci. Latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie (J 15,4). Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA IX – Jezus upada po raz trzeci K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Popchnięto mnie, popchnięto, bym upadł, lecz Pan mi dopomógł. Pan, moja moc i pieśń, stał się moim Zbawcą. (Ps118) Każdy upadek boli. Trzeci, czwarty, dziesiąty… Taka jest natura człowieka, będziemy upadać i dopóki żyjemy, będziemy popełniali błędy, ulegali pokusom, będziemy ranili siebie i naszych bliskich. Tylko Boża miłość miłosierna jest silniejsza niż nasza słabość. Upadać jest rzeczą ludzką, ale rzeczą diabelską jest trwać w upadku. I nie własnymi siłami możemy dźwignąć się z powrotem do życia w wierze, nadziei i miłości. Każdy grzech oddala nas od Boga. Ale przez to oddala nas też od współmałżonka. Grzesząc, upadając, zrywamy relację z Bogiem. Jednocześnie ranimy w ten sposób również żonę czy męża. Rana pozostaje, ale przyjęcie Bożego przebaczenia powoduje, że może ona się zagoić. Czy regularnie przyjmuję odpuszczenie grzechów w sakramencie pokuty i pojednania? Czy dbam o czas na codzienny rachunek sumienia? Czy pomagam współmałżonkowi w znalezieniu takiego czasu? Czy modlę się za męża/żonę? Czy staję razem z nim, w jednym szeregu, w jednej drużynie do wspólnej modlitwy, żeby wypraszać łaski dla niego, dla siebie, dla nas? Ale też czy moje serce jest na tyle hojne, że jestem gotowy przebaczać rany zadane mi w małżeństwie? Co dziś najtrudniej mi wybaczyć? Jezus ma moc udzielić łaski przebaczenia. Prośmy go, aby nasze serca w pokorze potrafiły ją przyjąć. Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: “Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was (Mt 17, 20). Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA X – Jezus odarty z szat K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Gdy Go krzyżowali, rozdzielili między siebie Jego odzienie, rzucając o nie los (Mt 27,33-35). Jezus pozwala się ogołocić. Nic go już nie zdobi, nie ukrywa. Odarcie z szat to stanięcie w prawdzie, bez albo mimo wstydu. To wystawienie się na widok publiczny, na pośmiewisko. Czy ja potrafię stanąć w moim małżeństwie, przed moim małżonkiem i przed Bogiem w prawdzie? Razem z moimi wadami, słabościami, złymi skłonnościami, zaniedbaniami? Czy chcę przyznawać się do nich w modlitwie i w czasie dialogu małżeńskiego, czy ukrywam się pod maską, udając kogoś innego, silniejszego, bez skazy? Ile razy zdarzyło mi się unikać szczerej rozmowy z mężem czy żoną? Ile razy zlekceważyłem ważne tematy do rozmowy usprawiedliwiając się brakiem czasu, siły? Jak przygotowuję się za obowiązku “zasiadania”? Czy staram się rozmawiać z małżonkiem w świetle Bożej miłości, czy poruszam tylko bezpieczne, powierzchowne sprawy? Jezus jest Prawdą. Prośmy go, by usuwał nasze lęki i wstyd, które powodują, że nie potrafimy być prawdziwi i szczerzy w naszych małżeństwach. Trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek żądz polegających na fałszu, a odnawiać się duchem w waszym umyśle i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według wzoru Boga w sprawiedliwości i świętości polegającej na prawdzie (Ef 4,22-24) . Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA XI – Jezus przybity do krzyża K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. I siedząc, tam Go pilnowali. (…) Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: «Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!» Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: «Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Czy żołnierze musieli być aż tak brutalni? Czy musieli używać gwoździ? Czasem w naszym małżeństwie, rodzinie są rozmowy i sytuacje trudne, bolesne. Czasem są one konieczne. Czy jestem po stronie tych, którzy chcą ulżyć cierpieniu, zapewniają, że są blisko, chcą pomóc? Czy jestem po stronie nieczułych, brutalnych, wykorzystujących swoją przewagę? Ci drudzy mówią do Jezusa: “jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!”. To pokusa dotycząca fundamentu, podstawy powołania. Dziecko Boga nie musi nic udowadniać, Bóg sam walczy o niego i daje zwycięstwo choć może nie według scenariusza ludzkiego. Czy ja daję się wciągnąć w tą diabelską grę czy mając świadomość mojej wartości Dziecka Bożego i wielkości mojego powołania wytrwać do końca? Czy jestem w swoim powołaniu, czy jestem żoną, mężem, mamą, tatą też wtedy gdy bardzo boli, gdy jestem już u kresu wytrzymałości i mam ochotę krzyczeć, płakać i wyć z bólu. Czy wytrzymuję te sytuacje? Czy szukam siły w modlitwie czy w niemoralnych rozwiązaniach? Bóg dał powołanie i da też siłę, przeprowadzi i da zwycięstwo. Małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię – Pan Zastępów; Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi. (…) Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. (Iz 54, Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA XII – Jezus umiera na krzyżu K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Łk23,34 Tak trudno jest nam zgodzić się na największą prawdę o Bogu-Miłosiernym: z miłości do człowieka jest gotów na wszystko, nawet do śmierci i to śmierci w hańbie, zniesławieniu, odrzuceniu. Tak trudno jest nam przyjąć postawę “oto ja, poślij mnie”. Budujemy swój wizerunek, swoją pozycję, budujemy szacunek o nas samych. Również w małżeństwie. Ile razy pojawiają się myśli: gdyby ona mnie szanowała, nie odzywałaby się do mnie w ten sposób; gdyby on mnie kochał, byłby dla mnie bardziej czuły. A małżeństwo sakramentalne czasem wymaga, aby umrzeć w swoich pragnieniach, dążeniach czy planach. Prędzej czy później pojawią się sytuacje, w których będziemy musieli dokonać wyborów: uczynić coś dla siebie, dla współmałżonka, dla wspólnego dobra? Nie jest to proste, ale czy chcielibyśmy, żeby Pan tak przemieniał nasze serca, żeby tak je ukierunkowywał, aby zawsze opowiadały się za dobrem? Aby zawsze pragnęły dobra naszego małżeństwa, nawet kosztem niezrealizowania się naszych osobistych planów i zamiarów? Czy dla dobra naszego małżeństwa jestem gotów wyrzec się moich egoistycznych pobudek? Czy dla dobra naszego małżeństwa jestem gotów służyć mojemu współmałżonkowi i dzieciom? Jezus ukochał nas bezwarunkowo. Ma moc obdarzyć taką miłością małżonków, którzy go o to proszą. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (Ef 5,25). Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA XIII – Ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz krył się z tym z obawy przez Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał ciało Jezusa. Zostało Ciało. Bez życia. Poranione, posiniaczone, ze znakami męki i cierpienia. Widać na nim ślady po gwoździach, przebity bok, rany od cierni. Jak trudno mi pomyśleć, że czasami podobnie wygląda moje małżeństwo. Próbujemy je upiększać, tuszować siniaki, zakrywać rany… ale ciało już nie jest tak zdrowe, sprawne jak dawniej. Co widzą Ci, którzy nas obserwują? Co widzą moje dzieci? Moi rodzice, moja wspólnota gdy patrzą na mnie, na mojego współmałżonka, na nasze małżeństwo? Czy widzą radość czy smutek? Miłość czy walkę? Życie czy śmierć? Ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża zostało oddane Matce. Maryja, która tak jak kiedyś tuliła w swych ramionach ciało swego synka narodzonego w Betlejem, tak teraz tuli martwe ciało Zbawiciela świata. Nie może mu wrócić życia, jeszcze nie teraz, nie ona, ale może swymi łzami je obmyć z krwi, swymi dłońmi może je namaścić i okryć, może przywrócić mu godność. Jezus daje nam swoją matkę, bo nikt lepiej nie opatrzy naszych ran. Tylko Nasza Pani. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: “Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: “Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. STACJA XIV – Ciało Jezusa złożone do grobu K: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, W: Żeś przez krzyż i mękę Swoją świat odkupić raczył. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu. (J 19,31-42) To musiał być koniec dla wszystkich. Jezus umarł, jego ciało złożono w grobie, na zawsze. To było ostatnie pożegnanie. Ale jednak Bóg zwyciężył! Pokonał śmierć, pokonał grzech, który do śmierci prowadzi. Tak samo ma moc zwyciężyć każdy mój grzech, każdy grzech, który niszczy małżeństwo – egoizm, brak zaufania i wiary we współmałżonka, oziębłość, lekceważenie, ucieczkę w przyjemności i używki, brak czasu, przemoc psychiczną i fizyczną, zdradę, pornografię, antykoncepcję, kłamstwa. Każdy grzech Jezus zabiera do grobu, jeśli mu na to pozwolę, jeśli mu go oddam, jeśli zdecyduję się przejść z nim tę trudną drogę, od śmierci do życia Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Któryś za nas cierpiał rany. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami. Książka Miłość na śmierć nie umiera. Rozważania na drodze krzyżowej autorstwa Twardowski Jan, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 22,42 zł. Przeczytaj recenzję Miłość na śmierć nie umiera. Rozważania na drodze krzyżowej. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! 7 kwietnia 2019 Moje życiowe decyzje w perspektywie Krzyża Wstęp Droga to pewna odległość, która ma jakiś początek i koniec. Droga to naznaczenie pewnego celu, bowiem każda z nich gdzieś prowadzi. Z kolei Droga Krzyżowa to propozycja całożyciowa Mistrza z Nazaretu. Ta droga Mesjasza ma być moją drogą, która w konsekwencji prowadzi do Boga. Proszę Cię Jezu, prowadź mnie po niej tak, aby widzieć jej sens, jej wartość. Spraw, aby nikt z nas nie chciał z niej zawrócić. Proszę, daj mi łaskę odkrycia sensu mojego cierpienia, bólu, codziennych zmagań. Jezu, dodaj sił w chwilach trudnych, a czuwaj wtedy, kiedy wydaje mi się, że bez Ciebie mogę sobie poradzić. Panie, chcę z Tobą iść na Golgotę po to, aby zobaczyć perspektywę zbawienia. Chcę z tego zbawienia skorzystać. Nie chcę zmarnować łaski, którą wysłużyłeś dla mnie na krzyżu. Otwórz mnie na Twoją Wolę i kierunek, który mi wskazujesz. Proszę. Wzmocnij mnie, skrusz mnie i prowadź. Oto jestem na naszej drodze! I. Jezus skazany na śmierć To było zakłamanie Piłata, bowiem wiedział, że niesłusznie ska justify">V. Jezusowi pomaga nieść krzyż Szymon z Cyreny Miał to być zupełnie inny dzień. Szymon wracał do domu i z pewnością miał diametralnie inne plany na popołudnie i wieczór. Nie przypuszczał, że będzie przymuszony do niesienia krzyża. Z pewnością rodził się w nim bunt: dlaczego ja? za jakie grzechy i winy? Niestety, nie usłyszał odpowiedzi. W drodze jednak, prawdopodobnie mógł już coś przeczuwać. Jego bunt powoli przeradzał się w uwierzenie Temu, któremu pomagał. Szymon z Cyreny przejdzie do historii jako symbol pomocy drugiemu człowiekowi, który jest w trudności. Przy tej stacji myślę, Jezu, o moich planach pokrzyżowanych przez Ciebie. Ty najlepiej wiesz, że nie zawsze zgadzałem się z Tobą. Ty wiesz, że nieraz moja wiara i ufność zmieniała się w krzyk buntu. Wielokrotnie we mnie budził się Szymon z Cyreny: zbuntowany, przymuszony, ale w konsekwencji posłuszny. Przepraszam Cię więc, Panie, za te moje wybory, w których nie było zgody na Twoją wolę. Przepraszam, że nie potrafiłem uzgodnić moich pragnień z Twoją Wolą, z Twoim drogowskazem. Wiem, że za mało we mnie otwartości na Twoją Miłość, która mnie prowadzi. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, kiedy nie widziałem sensu wybrania Ciebie, Twoich rozwiązań. Chcę je przywołać w pamięci w tej chwili ciszy. Przepraszam! VI. Jezusowi ociera twarz św. Weronika Jakaż piękna ta scena, w której zwykła kobieta zawstydza innych zwykłym, naturalnym, ale odważnym gestem. Przejdzie w ten sposób do historii jako symbol świadectwa i wrażliwości na potrzeby innych. Weronika jest też dla człowieka współczesnego wyrzutem sumienia. Jest wyrzutem także dla mnie. W obecnych czasach wrażliwość na potrzeby drugiego jest towarem reglamentowanym. Gest Weroniki to niejako manifest skierowany do współczesnego człowieka. To apel o świadectwo wrażliwości. Myślę przy tej stacji o moim świadectwie, o mojej odwadze, by stawać w prawdzie. Często próbuję ukryć fakt, kim jestem. Staram się grać kogoś innego. Świadectwo jest przecież pewnego rodzaju manifestacją własnych przekonań. Wiem, że wielokrotnie byłeś, Panie, zawiedziony moją postawą. Nie było przecież świadectwa wrażliwości wobec innych. Przepraszam Cię, Jezu, za te chwile, w których antyświadectwo było moim udziałem. Przepraszam za zgorszenie i stracone szanse pokazania innym, iż Ty jesteś dla mnie najważniejszy. Przepraszam za brak determinacji w świadczeniu o Tobie. Przepraszam za brak wrażliwości wobec innych. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których nie było nawet „cienia” gestu Weroniki. Teraz w ciszy przypominam sobie takie sytuacje. Przepraszam! VII. Jezus upada po raz drugi To było ogromne zaskoczenie. Okazało się, że mimo pomocy Szymona z Cyreny, Jezus upadł. Bolesny upadek, bowiem był już nasz Pan wycieńczony. Miał już za sobą drogę pełną wysiłku i upokorzeń. Wstał jednak, bo wiedział, że plan Ojca trzeba wykonać do końca. Ten upadek z pewnością bolesny pokazuje, że nawet wtedy, gdy człowiek jest wzmocniony pomocą, siły jego są ograniczone. Zatem, zawsze można upaść. Przy tej stacji myślę o swojej konsekwencji, a właściwie o jej braku. Brak silnej woli sprawia, że moje upadki stają się coraz częstsze i boleśniejsze. Myślę o tych wszystkich chwilach, w których zabrakło determinacji w dążeniu do celu. Były przecież takie momenty w życiu, kiedy zabrakło sił i motywacji do zrobienia czegoś dobrego, pożytecznego. Pewnie były też i takie chwile, iż mimo pomocy innych, było zagubienie, „upadek” determinacji, „upadek” konsekwencji. Przepraszam Cię, Jezu, za chwile, w których zobaczyłeś moje cofanie się. Były postanowienia jakiejś zmiany, przemiany; pojawiły się jakieś dążenia, ale nie było pójścia do przodu. Brak konsekwencji był przyczyną upadku. Zabrakło we mnie sił do tego, aby konsekwentnie dążyć do celu, mimo że Ty pomagałeś, przysyłałeś do pomocy innych ludzi. Przepraszam Cię Panie za zmarnowanie łaski, za brak jej pomnożenia. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których nie było chęci powstania z grzechu. W ciszy wspominam te chwile. Przepraszam! VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty I znów kolejne zaskoczenie. Napotkane płaczące niewiasty zostały upomniane. One spodziewały się zupełnie innej reakcji Jezusa. Ty jednak, Panie, w sposób stanowczy wskazałeś niejako kierunek pracy nad sobą. Ukazałeś drogę życiową polegającą na zwróceniu uwagi na jakość własnego życia. Trzeba bowiem zapłakać najpierw nad sobą, patrząc na jakość własnego życia. Ta scena, którą rozważam, pokazuje wyraźnie, że Pan oczekuje ode mnie nie stereotypowych, tradycyjnych zachowań, ale refleksyjną postawę odczytywania znaków Bożej obecności. Przy tej stacji myślę o własnej jakości życia. Łatwiej innym współczuć czy radzić; trudniej jednak przyglądnąć się wnikliwie sobie. Jakość życia, to moje codzienne wybory, to satysfakcja z realizacji swojego powołania. Jakość życia domaga się nazwania po imieniu własnych błędów po to, aby je zniwelować. Jezus oczekuje od każdego z nas weryfikacji swoich wyborów i decyzji w kontekście Jego wskazań. Przepraszam Cię, Panie, za moją „bylejakość”, za to, że nie dbam o moje codzienne wybory. Przepraszam za liczne potknięcia i obniżenie jakości mojego życia chrześcijańskiego (zresztą na własne życzenie). Przepraszam za chwile, w których moje życie nie było świadectwem Twojego Krzyża. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których zabrakło odpowiedzi na Twoje oczekiwania. Przepraszam! IX. Jezus upada po raz trzeci Było tak blisko, wydawało się, że nic nie może się stać. A jednak, wszyscy zobaczyli Twój Panie, trzeci upadek. Był on z pewnością niezwykle bolesny, bowiem byłeś zmęczony i pełen zatroskania za ludzi, których zobaczyłeś na drodze. Powstałeś jednak po to, aby pokazać, że nie ma sytuacji bez wyjścia, sytuacji beznadziejnych. Ktoś, kto jest pełen mocy Bożej zawsze powstaje. Nie można nie dziękować za tą postawę, bo ona niesie ze sobą nadzieję, że warto walczyć, aby zwyciężyć, szczególnie nad sobą. Myślę przy tej stacji o mojej nadziei. Nieraz wątpię we własne siły, które przecież są ożywiane i wzmacniane przez Twoją łaskę. Nadzieja to perspektywa, to jakaś szansa. Nadzieja to świadomość, że nie jest jeszcze za późno. Jakże ważne jest, aby być świadkiem nadziei. Trzeci upadek zmusza mnie do refleksji nad własnymi upadkami, które bolą i odbierają nadzieję. Przepraszam Cię, Panie Jezu, za chwile, w których było ufności za mało. Przepraszam za te momenty życiowe, w których ogarniał mnie bezsens. Przepraszam za te zwątpienia, które prowadziły mnie do grzechu, nałogu, a w konsekwencji do oddalenia się od Ciebie. Przepraszam, że za rzadko w moich ustach brzmiały słowa: Jezu ufam Tobie! Wybacz mi Panie te chwile z mojego życia, w których zrezygnowałem z walki o świętość. Przepraszam! X. Jezus z szat obnażony Dla Izraelity największym dramatem było publiczne upokorzenie. Nagość była i jest czymś niezwykle intymnym, pełnym wymiaru sakralnego. Jezus nie zawahał się ponieść także takiej ofiary. To była Jego ofiara za nas. To było Jego ogołocenie w imię najwyższej wartości, jaką jest Miłość. A miłość to nie uczucie, ale wybór, codzienna decyzja, że jestem z tobą. Miłość potwierdzona jest ofiarą. Czym większa miłość, tym większa gotowość do ofiary. Przy tej stacji myślę o moim uszanowaniu intymności innych. Niejednokrotnie jest w mojej postawie tyle niedelikatności, nieraz nachalności, a nieraz po prostu nieumiejętności uszanowania godności drugiej osoby. Szacunek dla intymności to niewdzieranie się na siłę w świat wewnętrzny drugiego. To pozostawienie bliźniemu dużego marginesu wolności. Każdy z nas potrzebuje takiej niszy, gdzie nikt oprócz Boga nie ma dostępu. Przepraszam Cię Jezu za moją zbytnie wtrącanie się w sprawy osobiste innych. Wiem, że nieraz „wchodzę z butami” w świat innych. Przepraszam za brak delikatności w pytaniach, gestach, ale i myślach. Przepraszam także za dwuznaczne słowa i wyobraźnię, która zmierza w stronę nieczystości. Wiem, że mam być świadkiem czystej miłości. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których nie było czystości. Przepraszam! XI. Jezus przybity do krzyża To musiało bardzo boleć. Przecież to były duże gwoździe, tak bardzo raniące ręce Zbawicielowi. Zgoda na cierpienie i to właśnie takie, była wpisana w plan zbawienia. Jezus okupił nasze życie nie tylko śmiercią, ale i męką. To był Jego „zasługujący dar”. Cierpienie stało się odtąd środkiem uświęcenia. Każdy wierzący od tej chwili Golgoty powinien mieć świadomość, że cierpienie ma charakter zasługujący. Człowiek nie jest skazany na cierpienie – jest to droga, choć trudna, to jednak droga uświęcenia Myślę sobie przy tej stacji o moim podejściu do cierpienia. Oczywiście, nikt nie szuka w życiu bólu, ale może przed nim uciekać, tylko dlatego, że nie chce w nim zobaczyć środka zasługującego na zbawienie; środka wstawienniczego. Cierpienie powinno być usensownione. Nieraz jest jednak odbierane jako kara Boża, jako zapomnienie Boga o człowieku. Przepraszam Cię, Jezu, za moją nieumiejętność zgody na ból zarówno fizyczny, duchowy, jak i psychiczny. Przepraszam za nieudolność w podchodzeniu do postaw, które są konsekwencją ewangelicznych wyborów, ale przecież dużo kosztują. Wiem, że uciekam od cierpienia. Panie, zatrzymaj mnie! Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których uciekałem przed wyzwaniami, które bolą. Przez chwilę myślę o nich. Przepraszam! XII. Jezus umiera na krzyżu Cóż można powiedzieć w obliczu śmierci. Jak wypowiedzieć dramat i ból odejścia, pustki i cierpienia? Odszedłeś Panie wiedząc, że Twoja męka i śmierć miały najgłębszy sens: zbawienie całego świata. W tym słowie: „wykonało się” zawarta jest cała Twoja Miłość do człowieka. W takim momencie można tylko zamilknąć i adorować krzyż, który od tej chwili stanie nie tylko symbolem, ale dowodem, że miłość przekracza wszystko, nawet śmierć. Przy tej stacji myślę o jakości mojej miłości. Miłość nie jest przecież tylko uczuciem. Miłość to codzienny wybór, to integralne zaangażowanie całego człowieka. Miłość polega na udowodnieniu słów czynami. I dlatego miłość jest mocniejsza od śmierci. Nieraz dopiero w obliczu śmierci docenia się drugiego człowieka. Może trzeba komuś powiedzieć, że go doceniam, kocham, potrzebuję zanim odejdzie. Przepraszam Cię więc Jezu za brak prawdziwej miłości w moim życiu. Przepraszam za nietrwałość i chwiejność miłości do Ciebie i do innych ludzi. Wiem, że wielokrotnie byłeś mną zawiedziony. Wiem też, że na Miłość można odpowiedzieć tylko miłością. Przepraszam więc za to, że nieraz odpowiedzią była obojętność. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których tej prawdziwej miłości zabrakło. Chcę teraz o tym chwilę pomyśleć. Przepraszam! XIII. Jezus zdjęty z krzyża i oddany w ręce Matki Jakże jest to wzruszająca scena, ukazująca bolejącą Matkę, która trzyma w rękach ciało swojego Syna. Ona była zawsze dyspozycyjna. Przecież te same ręce pieściły Dzieciątko Jezus. Te same ręce pomagały Mu, gdy dorastał i tymi samymi rękoma wskazywała Go jako Mistrza w Kanie Galilejskiej. I wreszcie była tu, pod krzyżem, aby wziąć po raz ostatni ciało Jezusa. Dyspozycyjność to nic innego jak pełna miłości obecność. Przy tej stacji myślę o mojej dyspozycyjności wobec Ciebie i ludzi. A dyspozycyjność to przede wszystkim stan łaski uświęcającej. Dyspozycyjność to bycie dla drugiego, ale w pierwszej kolejności dla Ciebie Panie (bez wyjątku, bez względu na okoliczności). Chodzi więc o bycie gotowym zawsze i wszędzie. Permanentne oszukiwanie Ciebie i siebie poprzez grzech lub niekonsekwencję niesie ze sobą miraż rządzenia sobą. Przepraszam Cię, Jezu, za chwile trwania w grzechu ciężkim. Przepraszam za grzechy świętokradztwa. Wiem, że powinienem, tak jak Maryja, być przy Tobie zawsze. Przepraszam więc za moją nieroztropność i brak chęci służenia Tobie i ludziom. Przepraszam za chwile bez Ciebie. Wybacz mi, Panie, te chwile z mojego życia, w których uciekałem przed powiedzeniem: Oto jestem. Poślij mnie. Przepraszam! XIV. Jezus złożony do grobu Złożenie do grobu Jezusa miało zakończyć cały żywot Mistrza z Nazaretu. Wielu z pewnością rozważało wszystkie słowa i dzieła, które dokonywał Chrystus. Grób Jezusa dla wielu miał zostać pełny. Dla wielu był symbolem przegranej Jezusa i Jego uczniów. Jak się okazało po trzech dniach było zupełnie inaczej. Grób nie jest symbolem końca. Jest raczej nadzieją na dalsze życie, w które trzeba wierzyć i spodziewać się. Przy tej stacji myślę, Panie, o swoim dotychczasowym życiu. Kiedy stoi się nad czyimś grobem, wspomina się najczęściej dobre chwile. Droga na cmentarz jest wtedy dla nas żyjących drogą miłości zamkniętej w pamięci o zmarłym. To wspomnienie o tym, co zostawił. A co w moim życiu było dobre? Myślę o swoich śladach pozostawionych w sercu drugiego człowieka. Czy rzeczywiście drugi człowiek może mnie naśladować. Czy idąc za mną dojdzie do Jezusa. Czy będzie szczęśliwy? Przepraszam Cię, Jezu, za wszystkie pozostawione ślady zła i nieodpowiedzialności. Przepraszam za złe wybory i narażanie się na grzech. Przepraszam za krzywdy, które wyrządziłem innym, ale także i sobie. Przepraszam też za niewykorzystane szanse powrotu do Ciebie. Mimo tego wszystkiego zła w moim życiu, ufam Panie Tobie! Przepraszam! Zakończenie I tak, dobrnęliśmy z Tobą Panie do końca drogi krzyżowej. Nie może się ona jednak skończyć w tym miejscu, przy tym grobie. Ten grób jest pusty, bo zmartwychwstałeś. A łaski wysłużone przez Twoją mękę i śmierć na krzyżu zamknąłeś w sakramentach. Patrzę więc na Stół Pański i dziękuję za Twoje Ciało i Krew zostawione pod postaciami chleba i wina. Proszę, umocnij mnie Panie w dalszym wędrowaniu. Niech idę prostą drogą do Ciebie, pociągając innych. Proszę Cię także, abyś błogosławił mi w chwilach prób i wyzwań. Tak bardzo chcę, aby droga krzyżowa była moja drogą uświęcenia, a nie buntu. Panie proszę, dodaj sił! Jezu ufam Tobie! Chcę tę drogę zakończyć słowami modlitwy: Jezu, mój Zbawco i Przyjacielu, proszę Cię, abyś nie pozwolił mi zdradzić Ciebie, Twojej miłości do mnie. Chcę Ci powiedzieć, że codziennie pragnę pełnić Twoją Wolę. Dlatego też, proszę: skrusz mnie, upomnij, wskaż i prowadź! Ty wiesz najlepiej, ile we mnie niewierności, ale i zapału, dobrych intencji czy chęci. Wiem, że nieraz Cię mocno zawodzę, bo mam być bardziej dla Ciebie, przez Ciebie, z Tobą i w Tobie. Jezu naprawdę ufam Ci i zawierzam swoje powołanie, a także moich bliskich. Ty najlepiej wiesz czego mi potrzeba. Chcę przyjąć wszystko, co przygotowałeś dla mnie. Mam świadomość swojej niegodności, ale także gotowości, aby służyć. Przyjmij więc mnie takim jakim jestem i wzmocnij we wzrastaniu, bo Cię kocham, bo Ci ufam, bo nie chcę Cię zawieść! A Ty, Matko Najświętsza, czuwaj nade mną jak Matka, która zawsze pociesza, umacnia, podpowiada, a przede wszystkim wstawia się za mną. Nie pozwól mi nigdy odłączyć się od Twojego Syna. Amen.
Książka zawiera rozważania do indywidualnego oraz wspólnotowego odprawiania Drogi Krzyżowej. W czasach, gdy nie tylko na kolorowych ulicach i wewnątrz korporacyjnych biur wszyscy wyglądają na pięknych, zadowolonych, szczęśliwych, bogatych, uśmiechniętych, ale nawet na religijnych spotkaniach słyszy się o sukcesie, zdrowiu, wielbieniu, udanym życiu małżeńskim, dostaje się
Ważne linki Archidiecezjalna Szkoła Lektora Archidiecezjalna Szkoła Muzyczna Bazylika Mariacka Caritas Centrum Ochrony Dziecka Dom Rodzinny Jana Pawła II Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia Instytut Dialogu Międzykulturowego Katedra Na Wawelu Konferencja Episkopatu Polski Krajowe Biuro Organizacyjne ŚDM Kurs dla fotografów Muzeum Archidiecezjalne Nuncjatura Apostolska w Polsce Ośrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie Pomoc Kościołowi w Potrzebie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia Sanktuarium św. Jana Pawła II Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej Stolica Apostolska ŚDM Panama 2019 ŚDM Kraków 2016 Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

Na kilka dni przed śmiercią polskiego papieża publicznie napiętnował podczas drogi krzyżowej w Koloseum hipokryzję na szczytach Watykanu. wsparcia dialogu międzywyznaniowego

2 marca 2020Droga Krzyżowa wyruszy w piątek 27 marca, natomiast zgłoszenia udziału są przyjmowane do 25 marca. "Warto wyjść ze strefy komfortu, aby przekroczyć granice swoich możliwości"- mówi ks. Kamil Leszczyński, duszpasterz STUDENT+ Duszpasterstwa Akademickiego i rozpocznie się o godz. 20:00 mszą świętą w parafii NMP Matki Zbawiciela na Mokotowie. Po uroczystym błogosławieństwie miłośnicy jednośladów wyruszą na Nocną Rowerową Drogę Krzyżową. – Droga Krzyżowa, to nie tylko nabożeństwo odprawiane w Wielkim Poście w kościele, ale przede wszystkim duchowość pasyjna. Pragnienie zjednoczenia się z cierpiącym Chrystusem, który pomimo trudu oraz bólu nie staje w miejscu, ale realizuje wolę Bożą do końca – podkreśla ks. Kamil Leszczyński. Trasa Drogi Krzyżowej będzie przebiegała wzdłuż granic stolicy, „które mają pewne metaforyczne znaczenie”. – Chcemy pokonywać własne granice – swoich możliwości, sił fizycznych, psychicznych i przede wszystkim granice duchowe – mówi duszpasterz. Każdy uczestnik otrzyma ślad trasy (w formie .gpx) oraz rozważania drogi krzyżowej. Wszystkie stacje zostały zaplanowane przy kościołach i kapliczkach. Dystans do pokonania to 145 km. – W pierwszej chwili może się on wydawać poza zasięgiem – nie do pokonania. Jednak to szansa, aby w zmęczeniu, bólu czy braku sił zjednoczyć się z Jezusem niosącym krzyż. Warto wyjść ze strefy komfortu, aby przekroczyć granice swoich możliwości – dodaje ks. Kamil Leszczyński. Duszpasterz akademicki podkreśla, że każdy pokonuje trasę we własnym zakresie, „odpowiada za swoje przygotowanie fizyczne jak i przygotowanie techniczne roweru oraz przestrzeganie przepisów drogowych”. Inicjatorami wydarzenia są: Warszawska Pielgrzymka Rowerowa gr. żółto-niebieska WAPM oraz STUDENT+ Duszpasterstwo Akademickie i Postakademickie. Zgłoszenie są przyjmowanie poprzez > formularz < do 25 marca.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. Przypominamy rozważania Drogi Krzyżowej wygłoszone podczas rekolekcji prowadzonych przez abp. Józefa Życińskiego u Sióstr Służebniczek Dębickich w 2010 r. na

s. Miriam Stopikowska CMBBDROGA KRZYŻOWA Z MATKĄ MAŁGORZATĄ Wprowadzenie Pan Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli, kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24). Rozważając więc Mękę Zbawiciela dostrzegamy w niej także swoją drogę życia. Każdy, kto decyduje się być autentycznie uczniem Chrystusa, kto chce być naprawdę solą ziemi i światłem świata, doświadcza losu Mistrza. Spotyka Go niezrozumienie nawet przez najbliższych, cierpienie fizyczne i duchowe. Doświadcza chwil słabości i powstawania. Wokół otaczają go różni ludzie – przyjaciele i wrogowie, ci którzy pomagają i ci, którzy śmieją się, prześladują. Na tej drodze uczeń szukający tylko jednego – wypełnienia woli Ojca może zrobić wiele, jak Mistrz – kochać i przebaczać, błogosławić i przemieniać innych, cierpieć i oddawać życie za braci. Taką drogę życia przeszła Bł. Matka Małgorzata Łucja Szewczyk – Założycielka Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej – Serafitek. Krocząc dziś Drogą Krzyżową Pana Jezusa będziemy zatrzymywać się także przy stacjach z Jej życia, w których rozpoznamy, że każdy z nas jest zaproszony, by iść za Jezusem na dobre i na złe; każdy z nas jest zaproszony do miłowania Boga i braci; każdy z nas jest zaproszony, by być szczęśliwym, błogosławionym. Stacja I WYROK PIŁATA -Wola Ojca (dzieciństwo Łucji) Pan Jezus stoi przed Piłatem, który wydaje na Niego niesłuszny wyrok śmierci, bo sam nazywał się Synem Bożym. Ale tak musiało się stać, bo taka była wola Ojca. Bóg posłał swego Syna na ziemię. Jezus – Bóg i człowiek stał się synem Miriam - prostej, pokornej niewiasty z Nazaretu. Pozostawał pod opieką oddanego Bogu, posłusznego cieśli Józefa. Dorastał w Nazarecie, w Galilei - ziemi pogan. A Matka Małgorzata? Jej życie Bóg zapoczątkował na Wołyniu, w trudnym czasie dla Polaków - w okresie represji po upadku powstania listopadowego. Za wyznawanie wiary i patriotyzm groziło prześladowanie, a nawet śmierć. Rodzina Łucji była jednak wierna Bogu i Ojczyźnie. Przy tej stacji pomyślmy o naszym miejscu urodzenia i wychowania, o naszej rodzinie. Podziękujmy za to, że Bóg właśnie tak zaplanował nasze życie. Prośmy, aby dawał nam codziennie odwagę do mężnego wyznawania wiary. Stacja II WZIĘCIE KRZYŻA – (ciężary życia -osierocenie, samotność Łucji) Pan Jezus bierze krzyż, ale bardziej niż ta drewniana belka ciąży mu wszelki grzech całego świata. Łucja od dzieciństwa doświadczała trudów życia i cierpienia. W tajemniczy sposób w nieznanych okolicznościach zginął jej ojciec. Potem zmarła matka, kiedy była jeszcze dzieckiem. Źródłem jej duchowej mocy do dalszego kroczenia przez życie i pokonywania przeciwności stała się wiara, w której była wychowywana od najmłodszych lat: „…boleśnie zawsze odczuwała stratę swej ziemskiej matki, szukając ukojenia cierpień w modlitwie, dopraszając się opieki i pomocy Ojca niebieskiego oraz Matki Najświętszej w zastępstwie kochających rodziców”. Przy tej stacji oddajmy Panu trudy naszego codziennego dnia. Prośmy o łaskę silnej wiary, abyśmy we wszelkich przeciwnościach zawsze uciekali się do Ojca niebieskiego i Matki Najświętszej. Stacja III PIERWSZY UPADEK – (trzeba iść dalej -dary dla Łucji) Pan Jezus upada pod krzyżem, ale powstaje. Jego ciało prawdziwego człowieka jest wyczerpane biczowaniem i koroną cierniową. Jednak duch czerpie siłę z nieustannego pragnienia wypełnienia woli Ojca. Po śmierci rodziców Łucją zajęła się starsza przyrodnia siostra. Zadbała o jej wychowanie i wykształcenie. Łucja zdobyła umiejętność wykonywania haftu artystycznego, dzięki której mogła uzyskać środki na życie i na pomoc ubogim. Posiadła też sztukę medycyny ludowej: „Bóg też okazywał widzialnie dobroć i opiekę swoją nad młodą dziewicą, obdarzając jej duszę szczerą pobożnością i różnymi darami…” Przy tej stacji podziękujmy Bogu za zdolności, talenty, jakie w nas złożył. Prośmy o umiejętność wiernego i sumiennego rozwijania tych darów i służenia nimi innym. Stacja IV SPOTKANIE Z MATKĄ - (pielgrzymka do Ziemi Świętej) Pan Jezus spotyka na krzyżowej drodze swoją Matkę. Maryja zawsze była blisko Syna. Jej serce biło dla Niego. Ona Go zrodziła, karmiła, pielęgnowała, wychowywała, a potem razem z Nim cierpiała. Była Jego Matką, a zarazem Jego uczennicą, zasłuchaną w każde słowo. Łucja od młodości pragnęła oddać się całkowicie na służbę Bogu. Uczyniła to składając w wieku 20 lat profesję w Trzecim Zakonie św. Franciszka. Jednak to jej nie wystarczało. Wciąż szukała, czego naprawdę chce od niej Bóg. Udała się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Tam poprzez modlitwę w miejscach naznaczonych obecnością Jezusa i Jego Matki, a także przez pełnienie dzieł miłosierdzia odczytała plan Boży i złożyła obietnicę poświęcenia się całkowicie Bogu i służbie ludziom ubogim, starcom i kalekom. Przy tej stacji podziękujmy za dar naszego życiowego powołania. Prośmy o dar umiejętnego wsłuchiwania się każdego dnia, jak Maryja i Matka Małgorzata w Boży plan wobec nas. Stacja V POMOC SZYMONA - (służba w Przytulisku w Warszawie) Pomoc Szymona – tak nazywamy tę stację. Ale tak naprawdę, to nie Szymon pomógł Panu Jezusowi, bo wcale tego nie chciał. Przymuszono go. To Zbawiciel pomógł Szymonowi, przemieniając jego serce. Po spotkaniu z Jezusem życie jego zmieniło się. Łucja wróciła z Ziemi Świętej. Jej życie także musiało się zmienić. Udała się do Zakroczymia, konsekwentnie próbując zrealizować złożoną Bogu obietnicę. Na ręce O. Honorata złożyła czasową profesję i została skierowana do Przytuliska w Warszawie, aby służyć chorym i ubogim. Przy tej stacji przypomnijmy sobie obietnice, jakie my przy różnych okazjach składaliśmy Bogu. Prośmy o to, abyśmy umieli być konsekwentni w naszych życiowych decyzjach i wyborach oraz, aby każde spotkanie z Jezusem przemieniało nasze serce. Stacja VI POMOC WERONIKI -(być blisko Jezusa - początek serafitek) Później Pan Jezus spotkał Weronikę. Czy naprawdę istniała? Przecież Pismo Święte nic o niej nie mówi. Weroniką jednak może być każdy, kto pragnie pomóc Zbawicielowi. Matka Małgorzata nie znalazła tego, czego szukała, w Przytulisku w Warszawie. Wiernie spełniała wszystkie obowiązki dla miłości Boga, jednak nie zaznała wewnętrznego spokoju. Opuściła Przytulisko i dała początek nowej rodzinie zakonnej, bo pragnęła nie tylko więcej oddawać się na usługę biednych i opuszczonych, ale czuła wewnętrzną potrzebę dłuższego przebywania z Bogiem na modlitwie. Przy tej stacji zobaczmy, czy w naszym często zabieganym życiu znajdujemy czas dla Chrystusa obecnego w drugim człowieku – mężu, żonie, dziecku, siostrze, w chorym, starszym, czy ubogim… Prośmy też, aby Jezus rozpalał w nas pragnienie przebywania z Nim na modlitwie. Stacja VII DRUGI UPADEK - (trudności, ukrycie przed światem) Pan Jezus upadł po raz kolejny pod krzyżem. Wokół było tylu różnych ludzi. Jedni współczuli Mu, pomagali, inni byli obojętni, a jeszcze inni zadawali Mu kolejne cierpienia. On jednak nieustannie zapatrzony był w miłość i plan Ojca. Matka Małgorzata dała początek Zgromadzeniu Siostrzyczek Ubogich, które ze względu na sytuację panującą w kraju było zgromadzeniem ukrytym, bezhabitowym. Zadaniem jego było ciche apostolstwo przykładem i słowem dla utrzymania wiary, mężnego opierania się prześladowaniu, dla rozbudzenia pobożności i przywrócenia gorliwości właściwej pierwszym wiekom Kościoła. Przy tej stacji zapytajmy o nasze świadectwo wiary w środowisku, w którym żyjemy. Prośmy Pana o odwagę do bycia solą ziemi i światłem świata. Stacja VIII PŁACZĄCE KOBIEY - (zaufanie Bogu i błogosławieństwo) Pan Jezus spotykając płaczące kobiety błogosławi je. Były bardzo odważne. Nie wolno było publicznie ukazywać uczuć wobec skazańca. Jezus błogosławi każdy dobry czyn. Matka Małgorzata także była odważną kobietą. Bezgranicznie ufała Bożej Opatrzności. Mając niewielką sumę pieniędzy wynajęła w Zakroczmiu niewielkie mieszkanie, przyjęła biedną staruszkę, a potem chorą na gruźlicę. Opiekowała się nimi z wielką miłością. Bóg błogosławił temu dziełu. Wkrótce pojawiła się pierwsza towarzyszka, a potem kolejne. Rodzina seraficka powiększała się. Dom coraz bardziej budził podejrzenia policji, ale dzięki Bożej pomocy i wielkiej roztropności Błogosławionej zawsze wychodziły zwycięsko z różnych opresji. Przy tej stacji zapytajmy o nasze zaufanie Bożej Opatrzności w codziennym życiu. Powierzmy Bogu wszystko – każdą chwilę, nasze radości i troski, pamiętajmy, że jesteśmy w Jego rękach i nic nam nie grozi. Stacja IX TRZECI UPADEK - wytrwałość w dążeniu do celu (odwaga Matki i nowe dzieła) Pan Jezus trzeci raz upadł, a może jeszcze więcej było tych chwil słabości. Jednak znów powstał, by dotrzeć do celu. Matka Małgorzata niejako została zmuszona wyjątkowo trudnymi warunkami życia i działania katolików pod zaborem rosyjskim do przeniesienia Zgromadzenia na teren Galicji. Jej wielka dyspozycyjność na Boże natchnienia i żywa wiara, skłaniały ją do rozszerzenia działalności. Dla lepszego wypełnienia misji w tym terenie siostry założyły habity. Powstawały kolejne domy. Siostry podjęły też posługę opiekuńczo – wychowawczą nad sierotami. Przy tej stacji zapytajmy o naszą dyspozycyjność wobec Boga i drugiego człowieka. Prośmy o otwarte oczy, kochające serce i ręce gotowe do pomocy innym. Stacja X OBNAŻENIE Z SZAT - (wyjazd Matki do Nieszawy) Pan Jezus dotarł na szczyt Golgoty. Tam zabrano Mu to, co jeszcze pozostało – szatę utkaną przez Jego Matkę. Człowiekowi można zabrać wszystko, ale nie można odebrać mu godności, jeśli ma ją głęboko wyrytą w sercu. Matka Małgorzata oddała całe swoje życie, wszystkie siły Bogu i Zgromadzeniu. Kiedy w wieku 76 lat złożyła rezygnację z urzędu przełożonej generalnej została skierowana do Nieszawy, daleko od Oświęcimia: „Nie sprzeciwiała się, opuściła pogodnie dom, który wybudowała. Przyjęła to jako wolę Bożą i żadna skarga nie wyszła z jej ust”. Przy tej stacji popatrzmy na nasze przywiązania – to na czym nam najbardziej zależy w życiu? Prośmy o serce wolne, gotowe oddać Bogu wszystko. Stacja XI PRZYBICIE DO KRZYŻA - (ofiara Matki Małgorzaty – modlitwa i cierpienie) Pan Jezus jest przybity do krzyża. Ofiara powoli wypełnia się do końca. Zostają ostatnie godziny życia, ale jeszcze tyle można zrobić. Słychać z krzyża słowa pełne miłości: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. A potem: „Dziś ze Mną będziesz w raju” i jeszcze: „Oto Matka Twoja…Oto syn Twój…” i na koniec: „Wykonało się”. Matka Małgorzata pojechała do Nieszawy na ostatni rok swego życia i jeden miesiąc. „Doświadczana cierpieniem duchowym i fizycznym oddana prawie wyłącznie modlitwie, przygotowywała się na spotkanie z umiłowanym Bogiem”. „… była chora i cierpiąca, lecz nigdy żadna skarga z ust jej nie wyszła”, lecz wciąż powtarzała: „Kochać Tego Boga, Który mi daje tak wiele dowodów prawdziwej miłości”. Przy tej stacji pomyślmy, jak my zachowujemy się w chwilach cierpienia? Prośmy o łaskę pięknego przyjmowania cierpienia, jako daru z miłującej ręki Boga. Stacja XII ŚMIERĆ PANA JEZUSA - (odejście Matki Małgorzaty do domu Ojca) Pan Jezus skonał na krzyżu. Oddał ducha swego w ręce Ojca. Wypełnił do końca Jego wolę. Śmierć została pokonana, niebo otwarte dla każdego z nas. Matka Małgorzata wiedziała, że zbliża się Jej śmierć. Pod koniec życia nie chciała już częściej korzystać z porad lekarza, bo czuła, że niewiele czasu pozostało do spotkania z Panem Jezusem. Oczekiwała tej chwili z niezwykłym pokojem i całkowitym zawierzeniem Miłosierdziu Bożemu. Po zaopatrzeniu świętymi sakramentami, modląc się cicho zasnęła w Panu, opuszczając ten świat bez żalu i urazy do tych, od których wiele cierpiała. Przy tej stacji zastanówmy się, jakie uczucia rodzą się w nas na myśl o śmierci? Prośmy o dobre przygotowanie i spokojną śmierć dla nas. Stacja XIII CIAŁO PANA JEZUSA W RAMIONACH MARYI - (Serafitki w rękach Matki) Ciało Pana Jezusa przyjaciele zdjęli z krzyża i złożyli w ramionach Matki Najświętszej. Ta, która dała światu Zbawiciela teraz dostaje Go od świata, lecz już nieżywego. Proroctwo Symeona wypełnia się do końca. Ostatnie miecze przeszywają Serce Maryi. Lecz Ona wciąż mówi: Fiat. Ciało Matki Małgorzaty ubrane w habit i ułożone w drewnianej trumnie przeniesiono do kościoła parafialnego. Przez trzy dni przychodzili liczni wierni – przynosili kwiaty, modlili się, płakali. Było bardzo gorąco – około 40 stopni, ale ciało nie psuło się, miłe powietrze napełniało kaplicę. A Matka już z domu Ojca jakby chciała wszystkim powiedzieć: „Za wolą Najwyższego czuwam i jestem przy was: wartość w oczach Bożych mają jedynie ofiary i cierpliwe przyjęcie zrządzeń Jego Miłościwej Opatrzności. Trzeba było, abym to wszystko wycierpiała i umarła w opuszczeniu, aby dusza moja dojrzała, a wam wyprosiła łaski na nadchodzące burze”. Przy tej stacji pomódlmy się za naszych bliskich zmarłych. Powierzmy się opiece Matki Bożej, Matki Małgorzaty i naszych Świętych Patronów w niebie, aby oni wypraszali nam potrzebne łaski na dalszą drogę kroczenia ku niebu. Stacja XIV JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU - (pogrzeb Matki Małgorzaty) Ciało Pana Jezusa złożono do grobu, wykutego w skale, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Grób ten oddał Mu przyjaciel Józef z Arymatei. Grób ten jednak potrzebny był tylko na chwilę, bo śmierć nie była końcem, lecz początkiem nowego życia w Bogu. Trzeciego dnia o świcie niewiasty przyszły, by namaścić ciało, lecz Jego już tam nie było. Pan Zmartwychwstał. Ciało Matki Małgorzaty zostało złożone w grobie murowanym w pobliżu kaplicy cmentarnej. Grób ten należał do rodziny s. Augustyny Ogrodowskiej. Po 26 latach dokonano ekshumacji i przeniesiono doczesne szczątki z Nieszawy do Oświęcimia, o po następnych 20 latach do przedsionka kościoła klasztornego, gdzie czekało do beatyfikacji. Dziś doczesne szczątki Bł. Matki Małgorzaty Łucji Szewczyk znajdują się w bocznym ołtarzu kościoła w Oświęcimiu. Przy tej stacji podziękujmy Panu Jezusowi za Jego Mękę i Krzyż, za otwarcie nam nieba. Podziękujmy za dar życia Matki Małgorzaty, która pokazała nam jak oddać „Wszystko dla Jezusa przez Bolejące Serce Maryi”. ZAKOŃCZENIE Dziękujemy Ci, Panie Jezu za to, że mogliśmy przejść tą Twoją Drogą Krzyżową, drogą życia Matki Małgorzaty i drogą naszego codziennego życia. My jeszcze pozostajemy na ziemi, wciąż zmagamy się z przeciwnościami, upadamy i powstajemy. Na tej drodze nie jesteśmy jednak sami, bo Ty Jezu cały czas jesteś blisko, Ty niesiesz nasze ciężary, bo wziąłeś je już na swoje ramiona ponad 2000 lat temu. Ty nas umacniasz w trudzie karmiąc nas swoim Słowem i Ciałem. Dajesz nam przyjaciół w niebie, tak jak Matkę Małgorzatę, aby oni czuwali nad nami i nas wspierali. Dziękujemy Ci za to wszystko. Oddajemy Ci nasze życie. Składamy w Twoim Sercu także tych, którzy są jeszcze daleko, którzy nie chcą przyłączyć się do tego wędrowania za Tobą drogą krzyżową. Dotknij ich serc, uzdrawiaj, przemieniaj, byśmy kiedyś wszyscy mogli spotkać się w domu Ojca.

W kościołach katolickich Droga Krzyżowa oznaczona jest 14 krzyżami, rozmieszczonymi najczęściej na ścianach bocznych świątyni; dodatkowo może być przedstawiona w obrazach lub rzeźbach. Stacje Drogi Krzyżowej to nie tylko odtworzenie wydarzeń z ostatnich dni Chrystusa. Mają one swą bogatą symbolikę. Dla katolików są również

Piątki w Wielkim Poście chcemy przeżywać inaczej niż pozostałe. W tym czasie szczególnego rozważania Męki Pana Jezusa chcemy spotkać się na nabożeństwie Drogi krzyżowej, aby razem z Jezusem przejść od skazania Go na śmierć aż do złożenia Go w grobie. Jest to szczególne nabożeństwo, które pozwala nam wczuć się w cierpienie Jezusa, ale także pokazuje nam, że miłość jest silniejsza od śmierci i lęku. Drogi Krzyżowe w naszej parafii sprawowane będą we wszystkie piątki Wielkiego Postu o (dla dzieci), (dla dorosłych) i (dla młodzieży). Zapraszamy do udziału w tym wyjątkowym nabożeństwie, abyśmy mogli głębiej przeżyć czas przygotowania do świąt paschalnych. Poniżej można przeczytać, co o tej szczególnej formie modlitwy mówią dokumenty Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii, nr 131-135: Wśród nabożeństw, w czasie których wierni oddają cześć męce Pańskiej, mało jest tak lubianych jak Droga Krzyżowa. W czasie tego nabożeństwa wierni uczuciowo idą tą samą drogą, którą Jezus przebył w czasie ostatnich dni swego ziemskiego życia: od Góry Oliwnej, gdzie w „ogrodzie zwanym Getsemani” (Mk 14, 32) „począł się lękać” (Łk 22, 44), aż do Góry Kalwarii, gdzie został ukrzyżowany między dwoma łotrami (por. Łk 23, 33), i do ogrodu, w którym został pochowany w nowym grobie wykutym w skale (por. J 19, 40-42). Świadectwem umiłowania tego nabożeństwa przez lud chrześcijański są niezliczone Drogi Krzyżowe w kościołach, w sanktuariach, na dziedzińcach klasztornych, a także na otwartym powietrzu, we wsiach i na pagórkach, a każda z tych stacji ma odmienny kształt i swoją sugestywną wymowę. Droga krzyżowa jest syntezą różnych wyrazów pobożności wprowadzonych we wczesnym średniowieczu. Są nimi: pielgrzymki do Ziemi Świętej, w czasie których wierni pobożnie nawiedzają miejsca męki Pańskiej; nabożeństwo do „upadków Chrystusa” pod ciężarem krzyża; nabożeństwo do „bolesnych dróg Chrystusa”, które polega na procesyjnym przechodzeniu z jednego kościoła do drugiego na pamiątkę drogi, którą przebył Jezus w czasie swojej męki; nabożeństwo do „stacji Chrystusa”, tzn. do tych momentów, w których Jezus przystaje na drodze prowadzącej na Kalwarię zatrzymywany przez katów, wyczerpany trudem, lub – powodowany miłością – nawiązuje dialog z mężczyznami i kobietami, które towarzyszą Jego męce. W swej aktualnej formie, czego dowodzą świadectwa z pierwszej połowy XVII wieku, Droga Krzyżowa, rozpowszechniona przede wszystkim przez św. Leonarda z Porto Maurizio (+ 1751), zatwierdzona przez Stolicę Apostolską i ubogacona odpustami, liczy 14 stacji. Droga Krzyżowa jest drogą wytyczoną przez Ducha Świętego, Boski Ogień, który płonął w sercu Chrystusa (por. Łk 12, 49-50) i zaprowadził Go na Kalwarię; jest drogą umiłowaną przez Kościół, który przechował żywą pamięć o słowach i wydarzeniach ostatnich dni swego Oblubieńca i Pana. W nabożeństwie Drogi Krzyżowej widoczny jest także wpływ różnych i charakterystycznych dla duchowości chrześcijańskiej wyrazów pobożności, którymi są: rozumienie życia jako drogi i pielgrzymowania; jako przejścia z ziemskiego wygnania do niebieskiej ojczyzny przez misterium krzyża; pragnienie wiernego naśladowania męki Chrystusa; potrzeba naśladowania Chrystusa, gdyż uczeń powinien postępować za Mistrzem, dźwigając codziennie własny krzyż (por. Łk 9, 23). Z podanych wyżej motywów Droga Krzyżowa jest nabożeństwem szczególnie odpowiednim dla okresu Wielkiego Postu. Dla owocnego odprawiania Drogi krzyżowej mogą być użyteczne następujące wskazania: –Forma tradycyjna ze swoimi 14 stacjami stanowi typową formę tego nabożeństwa. Przy różnych okazjach nie jest jednak wykluczone zastąpienie tej czy innej „stacji” innymi wydarzeniami ewangelicznymi z bolesnej drogi Chrystusa, które nie są uwzględnione w formie tradycyjnej; W każdym przypadku istnieją formy alternatywne Drogi Krzyżowej, zatwierdzone przez Stolicę Apostolską lub stosowane publicznie przez papieża. Teksty takich nabożeństw uważa się za oryginalne i można z nich korzystać zależnie od różnych okoliczności; –Droga Krzyżowa jest nabożeństwem, którego treść stanowi męka Chrystusa. Zaleca się kończyć je w taki sposób, aby wiernych przygotować do pełnego wiary i nadziei oczekiwania na zmartwychwstanie Chrystusa. Dla przykładu po końcowej stacji Drogi Krzyżowej w Jerozolimie wierni zatrzymują się w Bazylice Grobu Pańskiego (Anastasis) na nabożeństwo stanowiące pamiątkę zmartwychwstania Pana.
ruBSz. 150 412 201 258 148 68 402 305 300

rozważania drogi krzyżowej w formie dialogu